Hermiona poczuła na twarzy ciepłe promienie słońca, które wzbudziły ją ze snu. Po chwili otworzyła oczy, przeciągnęła się niczym kotka i wyskoczyła z łóżka z uśmiechem na ustach. Kiedy jednak spojrzała na zegarek skrzywiła się. Była 7:15! Dzięki temu że dzisiaj nie biegała mogła dłużej pospać ale przyzwyczajenia nie nikną w jeden dzień. Chociaż i tak spała dwie godziny dłużej. Wakacje się kończyły. Za dwa tygodnie wsiądzie do pociągu Londyn-Hogwart po raz ostatni... Bała się tego roku, ale nie ze względu na OWTemy. Wiedziała, że Dumbledore chce aby ostateczna bitwa rozegrała się pod koniec czerwca. I tego ona się bała, a ściślej mówiąc cholernie ją to przerażało.
Słowa nad biurkiem, jednak skutecznie odpędziły myśli o wojnie od brązowowłosej. Brzmiały tak:
"Życie składa się z momentów
po 10 sekund.
Niby nic, a jedna chwila i
zmienia wszystko.
Jednak to tylko od nas zależy,
czy będzie to zmiana na lepsze,
czy na gorsze."*
Do tej mądrości jednego z założycieli Hogwartu Hermiona starała się dostosować. Próbowała i nie zawsze jej to wychodziło ale ze skutków była bardzo zadowolona. Dzięki temu że stała się śmielsza i odważniejsza miała chłopaka, rodzice przestali ją traktować jak dziecko, a ludzie częściej liczyli się z jej zdaniem. Nareszcie była szczęśliwa.
Niestety, gdyby tylko wiedziała co czeka ją w ciągu najbliższych miesięcy nie byłaby tego szczęścia ani trochę pewna...
*tekst mojego autorstwa. Nie kopiować.
I jak się podoba? Mam nadzieję, że odwiedzający będą komentować.
Dobranoc, Kotka. ;-) :-)
No ja wiem, że dodałaś tego posta dawno temu, ale niedawno wpadłam tu z życzliwości za miły komentarz i się rozpływam. W końcu znalazłam blog kogoś, kto umie pisać. Więc czytam dalej :D
OdpowiedzUsuńCieszę się! Przed chwilą opublikowałam rozdział 12 który podoba mi się zdecydowanie bardziej niż te początkowe. Zapraszam!
Usuń