środa, 24 lutego 2016

ROZDZIAŁ 18

Witajcie moi drodzy czytelnicy! Niestety wyjechałam z domu i nie miałam internetu dlatego rozdział dodaję dzisiaj. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Uwielbiam bawić się w Polsat! Następny jutro lub pojutrze.
Do Lestrange:
Jak poszły zawody? Meldować mi się i to raz, dwa! ;)



Ze specjalną dedykacją dla mojej wspaniałej czytelniczki Lestrange, której komentarze podnoszą mnie na duchu i zachęcają do dalszego pisania.

ROZDZIAŁ 18
„Za dwadzieścia lat bardziej żałować będziesz tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.” - Mark Twain

Była piąta rano. Z racji tego, że już dużo lepiej się czułam poszłam pobiegać, bo i tak przyzwyczajenie nie dawało mi rano spać. Moje buty nie wydawały żadnego dźwięku uderzając o mokrą od rosy trawę a wiatr bawił się moimi włosami związanymi w kucyk. Zamknęłam oczy i rozciągnęłam usta w leniwym uśmiechu. Kiedy biegłam czułam się wolna. Nic mnie wtedy nie ograniczało.
Otworzyłam oczy i przyspieszyłam. Kierowałam się w stronę jeziora i Zakazanego Lasu. Zawsze tamtędy biegałam.
To był dla mnie czas przemyślenia wszystkiego na spokojnie. Moje myśli zaczęły więc krążyć wokół dwóch tematów: Charlie'ego i przyjaciół. Jestem ciekawa jak rudowłosy zareaguje na moją nową tożsamość. Co sądzą moi przyjaciele po tym co im pokazałam o moich rodzicach. Czy mnie zaakceptują...
Jednak zostałam dość nagle wyrwana ze świata swoich przemyśleń, ponieważ na mojej drodze stał gryf.
Na Merlina w gaciach w kolorowe serduszka! GRYF! Co jeszcze?! Może defilada nargli i gnębiwtrysków?! I do tego zostawiłam różdżkę w dormitorium... A niech to szlag jasny trafi!
Moje myśli zbyt wesołe nie były... Jednak zamiast biadolić zaczęłam uważnie przyglądać się zwierzęciu. Był raczej szczupły i dość niski co, w połączeniu z żółto-pomarańczowym upierzeniem, pozwoliło mi sądzić, że jest młody.
Póki co stał bez ruchu i mi się przyglądał, więc ja również się nie ruszałam. Jednak kiedy zarzucił łbem dość gwałtownie się cofnęłam. Nieszczęśliwie  natknęłam się na wystający korzeń i upadłam raniąc się przy tym w nogę. Gryf zatrzepotał skrzydłami i wydał z siebie przenikliwy dźwięk. Ogarnęła mnie panika. Strach wyzierał z moich oczu. Zaczęłam ciężko dyszeć, moje serce waliło tak głośno, że nie zdziwiłabym się gdyby było je słychać w Hogwarcie. Panika zamroziła mnie. Nie byłam w stanie się ruszyć...
Gryf poszedł do mnie a ja nawet nie zdołałam zamknąć oczu. Wiedziałam, że zaraz zostanę obiadem...
Dwa histeryczne szarpnięcia mojej klatki piersiowej, które na upartego można by nazwać oddechami później stworzenie opuściło swój łeb tak, że jego ślepia znalazły się na wysokości moich oczu.
- Nie bój się mnie córo żywiołów. Jestem Aidreniar, syn przywódcy naszego stada, Kedrawa Mądrego. Przybyłem tu by zabrać cię do nas.
Zdębiałam. Gryf do mnie przemówił. Gryf! W mojej głowie! Merlinieeeeeeee...
- Ccccoooooooo?
Zdołałam wykrztusić z siebie coś co miało pytającą intonację ale brzmiało jak pisk przestraszonej myszy. Wydawało mi się, że ten Aid... coś tam się skrzywił.
- Proszę siądź na moim grzbiecie. Nie zrobię ci krzywdy.
Nie miałam bladego pojęcia co on chce ze mną zrobić, ani po co jestem im potrzebna, czy gdzie mnie chce zabrać ale wstałam i usiadłam mu na grzbiecie, bo przypominały mi się słowa pewnego człowieka: lepiej zrobić, niż później żałować, że się nie zrobiło.
Stworzenie ostrożnie wstało z pozycji pół leżącej i rozprostowało skrzydła. Nienawidziłam latać na miotle i nie sądziłam żeby to mi się spodobało. Zacisnęłam powieki, pochyliłam się nad szyją gryfa, rozpaczliwie otoczyłam go ramionami starając się nie pozbawić go piór i wyszeptałam mu do ucha:
- Błagam nie zabij mnie.
Usłyszałam bulgoczący dźwięk i domyśliłam się, że on się śmieje. Prychnęłam oburzona i już miałam mu powiedzieć co sądzę o jego zachowaniu gdy nagle zaczął biec. Słowa uwięzły mi w gardle. Poczułam jak napina mięśnie i wznosi się w powietrze. Leciał prawie pionowo w górę, więc jeszcze mocniej do niego przylgnęłam. Szum powietrza był tak głośny, że nie słyszałam własnych myśli. Potem wyrównał lot. Odrobinę się rozluźniłam.
- Otwórz oczy.
- Kiedy ja się boję!
- Rozejrzyj się.
Po kilku sekundach niepewnie otworzyłam jedno oko po czym, zachwycona widokiem, otworzyłam drugie i puściłam szyję gryfa. Na moich wargach widniał szeroki uśmiech pełny szczęścia. Pode mną rozciągał się Zakazany Las, którego górne liście były skąpane w słońcu. Na lewo błękitna toń jeziora była lekko mącona przez ośmiornicę. Przede mną pyszniło się złote słońce, piękne niebieskie niebo i biało-różowe chmury. Zaś za mną czarno-szare mury Hogwartu zdawały się błyszczeć, wyglądając jeszcze piękniej i niesamowiciej niż zwykle.
- Och! Ten widok zapiera dech w piersiach! Dziękuję, że mi go pokazałeś - pochyliłam się nad szyją stworzenia i cmoknęłam go w podziękowaniu.
- Nie ma sprawy. A teraz trzymaj się mocno!
Chciałam zapytać się o co mu chodzi ale gryf nagle zapikował gwałtownie w dół. Zdążyłam się jedynie mocno chwycić się jego piór. Opór powietrza odchylał mnie do tyłu i musiałam poświęcić dużo siły na walkę z nim. Nieuchronnie zbliżaliśmy do koron drzew co napawało mnie lękiem. Próbując zagłuszyć szum powietrza krzyknęłam:
- Aidreniarze! Co ty wyprawiasz?! Tam są drzewa! Nie zmieścimy sięęęęęaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Moje słowa przerodziły się w krzyk kiedy jego łeb dotknął pierwszych liści. Zamknęłam powieki.
Po kilku sekundach poczułam szarpnięcie i ból w tylnym aspekcie osobowości. Pomalutku zaczęłam otwierać oczy.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam wspaniały, męski głos - Już wszystko w porządku.
- Umarłam? Nie żyję i trafiłam do nieba, prawda? Tylko tam może być ktoś kto ma taki piękny głos...
Melodyjny śmiech spowodował, że i moje wargi rozciągnęły się w uśmiechu. Wtedy jednak zobaczyłam postać gryfa i wykrzyknęłam:
- Jednak jestem w piekle, bo i ty tu jesteś Aidreniarze!
- Nie jesteś w piekle i nie umarłaś. I nie krzycz na niego. To fakt powinien ci uświadomić, że dla nas drzewa się ruszają - tu gryf opuścił łeb i położył uszy po sobie - ale to nie jest powód by wyzywać go od diabłów. Podaj mi rękę. Pomogę ci wstać.
Mężczyzna stał pod słońce, więc jedyne co widziałam to zarys jego postaci. Ujełam jego wyciągniętą dłoń i poczułam jakby prąd przeszył moje ciało. Jeżeli on też to poczuł to nie dał tego po sobie poznać i szybko postawił mnie na nogi. I wtedy go zobaczyłam...
Ubrany był w długie spodnie, tunikę z długimi rękawami i buty ze spiczastymi noskami z delikatnym podwyższeniem pod piętą. Co było niesamowite to fakt, że jego strój wyglądał jak uszyty z liści! Miał około dwóch metrów wzrostu a jego sylwetka, choć szczupła, pokazywała, że mam do czynienia z silnym mężczyzną. Na jego długiej szyi osadzona była głowa o kształcie owalu z ostrzejszym podbródkiem. Delikatnie lecz wyraźnie zarysowane kości policzkowe i wysokie czoło tylko dodawały mu wyrazu. Pod jego lekko zadartym ku górze nosem umieszczone były duże i pełne czerwone usta, które aż się prosiły o pocałunek. Kruczoczarne włosy związane w wysoki kucyk sięgały mu do ramion, a krótka grzywka filuternie opadała na lewą stronę czoła. Jednak tym co najbardziej przyciągało wzrok były spiczaste uszy i oczy skrywające w sobie wszystkie odcienie zieleni aż do czerni. Oczy, które wiele obiecywały. Oczy, w których można się było utopić...
No i oczywiście, jak to na mnie przystało, moja reakcja była taka jaką pokazałaby każda dama. To znaczy, że moja szczęka, już setny raz tego dnia, powędrowała do jądra ziemi, zaczęłam się hiperwentylować, a moje powieki podnosiły się i opadały tak szybko, że można by pomyśleć, iż wcale oczu nie otwierałam. Na domiar wszystkiego zaczęłam harczeć:
- Merlinie jeżeli to nie jest niebo to ja już nie wiem co nim jest...
Na całe szczęście chłopak niespecjalnie przejął się moimi jękami i jedynie zapytał z troską:
- Dobrze się czujesz?
Oczywiście moja odpowiedź również była przykładową wypowiedzią damy:
- Yyyyyy... Tak! Eeeee... Nie... To znaczy... Yyyyyyy... W życiu się lepiej nie czułam...
Jego perfekcyjne, czarne brwi powędrowały w górę. Hermiono Ridle! Opanuj się w tej chwili! Przywaliłam sobie mentalnie z liścia i z przerażeniem uświadomiłam sobie, że z mojego lewego kącika ust cieknie mi strużka śliny. Szybko zamknęłam wargi i potrząsnęłam gwałtownie głową.
- Daj mi chwilę... Właściwie to kim ty jesteś?
- Na Nitarię, gdzie moje maniery! Córo żywiołów - no po prostu zajebiaszczo! Wszyscy wiedzą kim jestem a ja nie wiem nic! - jam jest Parriet, syn Merioda Poważnego, króla elfów. Pozwól proszę, że zabiorę cię na naradę wszystkich ras i stworzeń zwołaną z twojego powodu.
Agrrrrrr...! Czemu to zawsze muszę być ja?! Najpierw Harry: och Hermionko pomóż mi się dowiedzieć co knuje ten przebrzydły Snape, och pomóż mi się dowiedzieć co oznacza ten dziennik i te napisy na ścianach, och pomóż mi zabić a potem uratować mojego ojca chrzestnego, och pomóż mi przeżyć w Turnieju, och pomóż mi się pozbierać z tymi wizjami, och pomóż mi się dowiedzieć Już-Ty-Sama-Wiesz-Czego od prof. Slughorna, och pomóż mi! Potem ten przebrzydły kapelusz: ty jesteś Hermioną Jean Ridle! Następnie stary drops i jego mania wielkości! Kolejno moi prawdziwi rodzice! Później nowe moce! A teraz sami książęta, królowie i przywódcy na każdym kroku! Nie! Ja się na to nie piszę! Problem jest niestety taki, że nie wiem jak wrócić ale trudno! Szkoła i lekcje na mnie czekają! 
Okazało się, że moja myślowa tyrada trwała dość długo i w jej trakcie warczałam sama do siebie, więc teraz i Aidreniar, i Parriet dziwnie się na mnie patrzyli.
- To będzie dla mnie zaszczyt, Wasza Książęca Mość.
Do zielonej Avady! Czemu ja to powiedziałam?!

3 komentarze:

  1. Cześć Aniołeczku!
    Czy ja dobrze widzę!?
    Ktoś tu odusuną blogaska! Kto jest taką dobrą dziewczynką? No kto? No Juleczka, no tak :D <3 <3 <3
    Jestem przeszczęśliwa! I od tej pory mam zamiar pisać komy! Taaaak! Żadnego lenistwa nie będzie, o nie! BOZIU, MARYJKO, ŚWIĘTA RODZINKO ZA TO CIĘ KOCHAM! WRÓCIŁAŚ! JUPI JA JA JA! JUPI JEJ JEJ JEJ! JUPI JEJ JA JA! JUPI, JUPI JA JE JA! Dobra, wyłączamy CAPS LOCKA, bo ogłuchniesz :'D.
    No to czy mówiłam Ci jak bardzo się cieszę, że odusunęłaś to cudeńko? Bo cieszę się jak dzieciak (którym jestem). Ubóstwiam Cię za to! Zaraz skomentujemy rozdziałek, ale muszę Ci się czymś pochwalić :D
    Mam średnią 5.85 <3 Ale wiem, że to dopiero podstawówka i w gimnazjum się dopiero zacznie :/ Ale i tak się cieszę.
    Dobra, zostawmy moje sprawy daleko w polu i przejdźmy do komentowania tego cudeńka!
    No to oczywiście na początek powiem, że kocham Twoje opisy! Normalnie ubóstwiam :D Yh...aż Ci zazdroszczę normalnie :'D.
    Aidreniar. Dobrze napisałam? Chyba XD Nie wiem skąd wzięłaś to imię, ale jest genialne :D Prawie połamałam sobie język, gdy za pierwszym razem chciałam je wymówić. No, ale już umiem, nauczyłam się! *oklaski*.
    Merlin w gaciach w kolorowe serduszka, albo pełnych cudów, albo co ty tam jeszcze nie wymyślisz, moim zdaniem jest Twoim znakiem rozpoznawczym. I...kurczę nie wiem jak to powiedzieć :'). W Twoim stylu pisania jest coś takiego...jakby na kształt..em...jest taka dobrze odmierzona dawka ironii! Nie umiałam się wysłowić XD Właśnie dlatego Twój blog jest jednym z tych, które najchętniej czytuję <3 :). W sumie, to ja chyba też chciałabym przelecieć się na gryfie :') No może, bez tego lądowania. I ten elf! OMG!!! <3 <3 <3 <3 <3 Na początku jak przeczytałam, że włosy ma spięte w wysoki kucyk, to błeee...ale potem, jak zobaczyłam GO w swojej wyobraźni to po prostu padłam <3 Wiesz co jest niefajne? Znam gościa, który ma takie oczy i nieszczególnie go lubię :') W sensie nie wiem, czy tobie chodziło o to, że serio ma wszystkie kolory zieleni np. ciemnozielone a na tym plamki jasnozielone czy coś. Ten gościu ma taką meeeega głęboką zieleń, ciemną i przechodzącą właśnie do czerni. To mnie tak właśnie ukłuło :'D Dobra przestaję wariować. No i wracając do NIEGO, to jeszcze te włosy, ta grzywka, te usta...no i wyszedł z tego Parriet <3 To imię ma w sobie coś delikatnego, mimo że brzmi tak twardo. Jezu wariuję :'D Ma coś delikatnego, mimo że jest twarde! No rozwalam sama siebie XD
    Zachowanie Hermiony=GENIALNOŚC DO SZEŚCIANU!!! Znając mój cudowny mózg, gdybym to ja się tam znajdowała, byłoby podobnie X'D.
    I ten monolog mnie zachwycił <3 <3 <3 <3 <3 Kolejny raz zaskakujesz mnie tym z jaką lekkością umiesz wpleść w rozdział wydarzenia z poprzednich tomów ^^. Jesteś po prostu genialna Juleczko :-)
    A teraz przygotuj się na mowę stulecia!
    No to tak:
    Wnioskuję, że jeżeli przywróciłaś bloga, mas zamiar nadal go prowadzić. Mam nadzieję, że moje przypuszczenia są słuszne :-). Pamiętaj, że zawsze możesz na NAS liczyć, jako swoich czytelników. Piszesz naprawdę genialnie i drzemie w Tobie tak wielki talent, że sobie tego nawet nie wyobrażasz :) Masz dopiero...15? 16? lat, a już spod twojego pióra wychodzą TAKIE opisy, TAKIE dialogi i TAKIE...nie mam słowa. I TAKIE wszystko :'). Ta historia jest naprawdę genialna. Pomysł na nią jest...cudowny. Bardzo miło by było, gdybyś zechciała dokończyć to opowiadanie. Będziemy czekać cierpliwie <3. Masz naprawdę ogromny talent i proszę, nie zmarnuj tego kobieto :D.
    Myślę, że pod tym co napisałam podpisałoby się wiele osób :D.
    A JEŻELI BYŚ SIĘ PODPISAŁ/PODPISAŁA TO SIĘ POD TYM PODPISZ. WY MAŁE LENIE CO NIE KOMENTUJĄ.
    Dobra nie marudzę, bo ja nie lepsza XD
    Twoja
    Lestrange

    OdpowiedzUsuń