wtorek, 10 marca 2015

ROZDZIAŁ 2

Witajcie! Przepraszam że tak późno ale nie miałam czasu wejść wcześniej. Tak jak obiecałam rozdział numer dwa. Muszę wyznać, że traktuję go jako rekompensatę ale i łapówkę. Proszę zacznijcie pisać komentarze. Jak widzę, że ktoś wchodzi ale się nie odzywa to zastanawiam się czy w ogóle czyta te moje wypociny. Napiszcie coś choćby anonimowo: byłem/łam, przeczytałem/łam. To dużo czasu wam nie zabierze a jeśli zobaczę że kogoś zaciekawiłam to rozdziały myślę że będą się też częściej pojawiać. Byłoby mi miło gdybyście napisali co sądzicie o stylu mojej pisaniny. Jestem początkująca ale chciałabym związać z pisarstwem przyszłość. To jest jakby testem czy się do tego zawodu nadaję. No tak, oczywiście się rozpisałam... Więc (wiem że się zdania od więc nie zaczyna ;-P) może, nie przedłużając bardziej niż to konieczne, zapraszam do czytania. 

ROZDZIAŁ 2
"Lepiej chyba pójść choćby kawałek dobrą drogą, niż zajść daleko, lecz źle." - Platon

- Hermiona! -usłyszałam.
- Witaj Harry! Co ty tu właściwie robisz? -zapytałam, dość nie delikatnie.
- Dostałem list od dyrektora. Napisał w nim, że jako prefekt Gryffindoru mam przyjechać w tym terminie do zamku. -odparł z dumą. 
- To wspaniale! -szczerze się ucieszyłam ale nie tylko ze względu na Harrego, dzięki temu że jechał będę miała z kim rozmawiać.- A Ron też jedzie? -spytałam właściwie bez zastanowienia. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie swój błąd. 
- Hermiono drugim prefektem w tym roku jest Parvati Patil a nie Ronald Weasley. -Potter uśmiechnął się dziwnie.
Westchnęłam w duchu. Teraz miał mnie za zakochaną idiotkę, która świata poza swoim chłopakiem nie widzi. A prawda była taka że pomyślałam iż skoro będzie mało osób to i skandal będzie mniejszy. Powinnam z nim porozmawiać wcześniej i wiedziałam o tym ale zwyczajnie zabrakło mi czasu. Głęboko zamyślona, nie zauważałam pociągłych spojrzeń od płci przeciwnej. W tym roku, korzystając z przywilejów prefekta i za namową pewnego przyjaciela, postanowiłam że nie będę się chować pod szatami. W dni podczas których się pakowałam, przetransmutowałam trochę starszych i nieużywanych już rzeczy w coś bardziej podkreślającego figurę. Dziś miałam na sobie białą koszulę z krótkim rękawem w szmaragdowe, ukośne paski, która ślicznie podkreślała moją szczupłą sylwetkę i czarną, plisowaną spódnicę przed kolana. Do tego jeszcze szpilki i torebka w kolorze pasków, oraz lekki makijaż. Włosy (ułożone za pomocą różdżki) spływały mi do połowy pleców delikatnymi falami. Teraz jeszcze ciagnęłam za sobą kufer a w drugiej ręce niosłam klatkę z Iris - moją śnieżną sową. Jako że w tej chwili moje myśli zajmował Hogwart nie patrzyłam do przodu ani na boki, co poskutkowało zderzeniem z czymś wysokim i miekkim ale jednocześnie twardym. W wyniku wypadku upadłam na tyłek, kufer z głośnym ŁUP uderzył w ziemie a klatka z Iris, przy jej piskach wylądowała na nim. Podnosiłam właśnie oczy aby przeprosić gdy napotkałam spojrzenie tych stalowoszarych tęczówek, coraz bardziej rozszerzających się. Nagle wykrzyknęliśmy równocześnie:
- Malfoy!
- Granger!
Po chwili stałam na nogach, podniesiona przez Harrego, od którego po kilku sekundach odbierałam bagaż. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę przejścia na peron 9 i 3/4. Nie spojrzałam ani razu za siebie, mimo iż czułam że chłopak wypala mi dziurę wzrokiem w plecach.
"Czemu ja?!" Zastanawiałam się w myślach. "Czemu ON?! Za co?!" I w tym momencie poczułam jak stalowa obręcz ściska mi serce, ponieważ znając moje cholerne szczęście to ON był naczelnym prefektem Slytherinu. Modliłam się żeby tak nie było do każdego bóstwa w niebiesiech, ale miałam wrażenie, że tym razem nie zostanę przez nie wysłuchana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz