wtorek, 21 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 4

Jakoś tak nie wiem co napisać dzisiaj do was, w ogóle to przykro mi że nikt tu nie wchodzi, no cóż może kiedyś... 
Dla tego kogoś kiedyś: zapraszam na nowy rozdział. 
Kotka.


ROZDZIAŁ CZWARTY

"To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku." - Vinston Churchill

Po niedługim czasie Vati i Pans się polubiły na tyle abym nie musiała martwić się o przebieg konwersacji. Zapadłam w drzemkę a główną atrakcją w moim śnie był biały szczur, głosem Draco domagający się kawy*. Kiedy się obudziłam nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać. Nie zastanawiałam się jednak nad tym z dwóch powodów, prémiere: za 30 minut będziemy w Hogwarcie i deuxiéme: nic, ale to NIC nie słychać z przedziału chłopaków. Wstałam dość raptownie, wyrywając moje dwie przyjaciółki z rozmowy i pobiegłam sprawdzić co u naszych kolegów. Tuż przed tym jak sięgnęłam po klamkę zobaczyłam armagedon. Butelki po Ognistej Whiskey i piwie kremowym walały się po całym przedziale a nasi trzej "złośnicy" spali, w jak najlepszej komitywie, jeden na drugim. Zastanawiałam się jak ściągnęli tutaj ten alkohol i jak do ciężkiej anielki udało im się tego tyle wypić!? Jednak przecież trzeba ich ukarać. Uśmiechnęłam się złośliwie i poszłam do naszego przedziału. W nim przetransmutowałam jedną z poduszek w kosz, zasłony pocięłam i przemieniłam w butelki Whiskey, po czym skierowałam różdżkę na siebie. Zmieniłam koszulę na czarną, obcisłą i błyszczącą bluzkę falę na ramionczkach, a spódnicę w czerwoną skórzaną miniówę. Dziewczyny stojące w progu spojrzały na mnie ze zrozumieniem. Pan po chwili stała przed nami w szmaragdowej sukience bez ramion również ledwo zakrywającej tyłek i czarnych kozakach za kolana na wysokim obcasie. Vati natomiast strój przemieniła na ciemno granatowe, króciutkie, dżinsowe spodenki i złotą bluzeczkę z cekinami, wiązaną na szyi, której dekolt kończył się pomiędzy piersiami, oraz sandały na koturnie w jej kolorze.
Teraz plan dalszy:
- Wchodzimy tam, budzimy ich Aquamenti, stajemy przed nimi, ty Pan grzechoczesz koszykiem i się wycofujemy. U nas "sprzątamy" i czekamy na nich. Jasne?
Obie kiwnęły głowami. Wykonanie tej części planu zajęło nam 30 sekund. Zdążyłyśmy usiąść i doprowadzić się do porządku na tyle by wyglądać jak pogrążone w  rozmowie zanim nasi śpiący królewicze wpadli.
- Hermiono mogłabyś mi wytłumaczyć CO TO MIAŁO BYĆ?! - wykrzyczał Harry.
- Ależ Harry nie wiem o co ci chodzi. - powiedziałam niewinnie a że jestem niezłą aktorką nie wyczuł fałszu. Po chwili dodałam zaskoczona - Czemu jesteście mokrzy?
- NIE UDAWAJ - Blaise był wściekły - Przed chwilą ty i... one i... WY! Byłyście u nas i... i... i WY!!! - gdy mówił gwałtownie gestykulował a przy każdym ruchu jego oklapłe włosy podrywały się do góry aby opaść i strzepnąć mu trochę wody w usta i oczy. Gdyby nie jego wygląd pewnie bym im wyjaśniła na spokojnie a tak... z racji tego że ani Harry ani Fretka lepiej nie wyglądali wybuchnęłyśmy im śmiechem w twarze. Podczas tarzania się po podłodze zdołałam wycharczeć:
- Tttooo zzaa kkkaarę...
- Karę? Ale za co?
- Za urządzanie popijawy bez nas. - powiedziałam już bez uśmiechu a z iskrami wściekłości w oczach. - A w dalszej części kary macie w 15 minut posprzątać wasz przedział. Bez pomocy magii. Oddawać różdżki. No już.
Harry znał mnie na tyle by wiedzieć że ze mną w tym stanie nie ma dyskusji. Szturchnął dwójkę ślizgonów i z osiąganiem wszyscy trzej oddali mi swoje różdżki po czym poszli sprzątać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz