sobota, 2 maja 2015

ROZDZIAŁ 5

O rety! Jednak ktoś tu zagląda! Jeeeej! Na serio się cieszę! :-D Tylko jak patrzyłam na statystyki to zauważyłam że nikt nie otworzył posta z miniaturką cz.2 i zastanawiam się czemu? Nie podoba wam się? Jeśli tak to powiedzcie to nie będę jej kontynuować. A może macie jakieś zamówienia? Napiszcie w komentarzach, ale od razu ostrzegam że Snarry i Ronmione nie wchodzą w grę. Czemu? Bo pomimo posiadania wyobraźni nie potrafię zrozumieć jak można połączyć te dwójki, przecież zupełnie do siebie nie pasują. No nic, po kilku informacjach parafialnych zapraszam na rozdział.
Wasza, Kotka :-)
P.S.
Zapomniałam wyjaśnić * w poprzednim rozdziale. Sen Hermiony jest nawiązaniem do pewnego Dramione.

ROZDZIAŁ PIĄTY

"Aquam memento rebus in arduis serrare mentem" - Pamiętaj o zachowaniu równowagi w trudnej sytuacji - Horacy

- Herm pospiesz się! - usłyszałam zza drzwi od łazienki - Słuchaj za 10 minut musimy być u McGonnagall. 
- Wiem Vati, właśnie wychodzę.
Dziś jest pierwszy września i przyjeżdżają uczniowie. Przez ostatnie dwa dni my prefekci pomagaliśmy w doprowadzeniu Zamku do porządku, ponieważ Filch chciał gdzieś tam wyjechać w wakacje. Wrócił dzisiaj rano, więc to my wysprzątaliśmy Hogwart. Krukoni czyli Terry Boot i Penelopa Clearwater zajęli się siódmym i szóstym piętrem. Puchoni Hanna Abot i Zachariasz Smith wzięli się za piąte i trzecie. Czwarte uporządkowałam ja, Harry boisko, trybuny i szatnie, Vati natomiast drugie piętro. Lochami zajął się Blaise, Pansy pierwszym piętrem a Draco parterem. Przy czym dodatkowo ja i Harry zostaliśmy pełnoprawnymi członkami Zakonu, a Dumbledore zapoznał z planami tak niebezpiecznymi i szalonymi że szansa na ich powodzenie wynosiła 1:1000000. Ron nie należał do tego stowarzyszenia więc dyrektor nie uwzględniał go w nich. Cały czas zaznaczał że ktoś może zginąć patrząc mi przy tym w oczy. Rozumiałam o co mu chodzi: mam nie dopuścić do tego by Harry umarł przed Ostateczną Bitwą. Miałam go chronić nawet za cenę własnego życia. Potrzasnęłam gwałtownie głową. Nie mogę o tym teraz myśleć. Zaraz przyjadą uczniowie i muszę się nimi odpowiednio zająć jak na prefekta naczelnego przystało. Drugim był Malfoy i właściwie to się cieszyłam bo póki co zdążyłam zamienić z nim kilka zdań ale od razu zaimponował mi inteligencją i miłością do książek. Miałam nadzieję że podczas patroli poznam go lepiej. Cholera, wyszło na to że ślizgoni wcale nie są idiotami za jakich ich mają gryfoni. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam ostatni raz w lustro. Ubrana byłam w czarną sukienkę z krótkim rękawkiem i dekoltem w serek, do tego czerwone pantofle na obcasie i takaż torebka. Włosy ułożyłam w misternego koka do którego wplotłam kilka wstążek w kolorze butów. Lekki makijaż i delikatna biżuteria dopełniały całości.
Mieszkałam z Draco, Harry z Blaise'em, Zachariaszem i Terry'ym, a Vati, Pans, Hanna i Penelopa razem, tak więc niespodzianką dla mnie był ich wygląd. Głęboko odetchnęłam i wyszłam z łazienki. Vati miała na sobie czarną dopasowaną spódnicę w kolana i białą bluzkę z krótkim rękawkiem i żabotem. Blond* pukle splotła w warkocz i była lekko pomalowana. W uszach wisiały jej złote koła na szyi miała taką samą obręcz a lewe przedramię było otoczone złotą spiralą. Odezwałyśmy się jednocześnie:
- Wyglądasz śliczne!
Zaśmiałyśmy się. Po chwili wpadła Pans. Założyła granatowe spodnie i białą koszulę do tego szpilki w kolorze dolnej części garderoby. Mimo że strój był prosty ślicznie podkreślał atuty przyjaciółki. Włosy spływały jej do połowy pleców delikatnymi falami a lekki makijaż dodawał uroku. We trzy ruszyłyśmy do WS. Wyglądałyśmy jak Boginie. Po wysłuchaniu kilku ostatnich wskazówek od pani profesor wyszłyśmy z Zamku. Byłyśmy lekko spóźnione więc wywołałyśmy poruszenie. Każdy na dworze wpatrywał się w nas jak w obrazek. Nic sobie z tego nie robiąc wyminęłyśmy tłum i ruszyłyśmy w stronę dworca. Po chwili dołączyli do nas trzej "królewicze".
Każdy z nich ubrany był w czarne spodnie i marynarkę oraz białą koszulę. Dwaj ślizgoni mieli zielone krawaty a Harry - czerwony. Prezentowali się wspaniale.
Gdy dotarliśmy na miejsce rozdzieliliśmy się. Każde z nas wzięło swoją grupkę uczniów i podążyło do szkoły.
W WS najpierw usadziłam swoich podopiecznych a dopiero potem przywitałam sie z Ginny i Ronem. Poprosiłam chłopaka o rozmowę po kolacji a gdy się zgodził nadszedł czas na przydział pierwszorocznych. Kiedy każdy nowy już siedział przy swoim stole Tiara odezwała się po raz pierwszy nie wierszem:
"Hermiono Jean, gryfonko z siódmego roku, podejdź tu. Włóż mnie jeszcze raz i poznaj prawdę. Prawdę o sobie i swoich mocach. Prawdę o swoich korzeniach."
Zamarłam. Wszyscy patrzyli się na mnie a ja nie wiedziałam co to ma znaczyć. Po chwili Harry pochylił się nade mną, objął mnie i powiedział:
- Hermiono idź, ale pamiętaj nie ważne co się stanie ja zawsze będę przy tobie.
Zaraz po nim objęła mnie Gin, Vati, a nawet Pansy i Diabeł. Malfoy stojący za nimi wyciągnął rękę w moją stronę a ja ją ujęłam. Wstałam i na drżących nogach ruszyłam w kierunku Tiary. Trójka ślizgonów nie zważając na szepty odprowadziła mnie do końca. Gdyby nie oni pewnie w połowie drogi runęłabym na posadzkę. Zanim usiadłam na stołku posłałam im pełen wdzięczności uśmiech. 
Tuż przed tym jak pani profesor włożyła mi Tiarę na głowę  uśmiechnęła się do mnie pocieszająco i uścisnęła za ramię.
W chwili gdy ten stary kapelusz osiadł na moich włosach z gardła wyrwał mi się jęk niewyobrażalnego bólu i rozpaczy. Sekundę później poczułam charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka, a potem była już tylko ciemność...


*~*~*
W WS zapanował chaos, lecz był on o wiele mniejszy od tego w głowie brązowowłosej dziewczyny, która właśnie wtedy poznawała swoją
przeszłość.
*~*~*

*tak w sumie to ja nie wiem jakiego koloru włosy miała Parvati ale w mojej koncepcji pasują blond.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz