sobota, 9 maja 2015

ROZDZIAŁ 8

Moi czytelnicy! Jestem wzruszona. Gdybyście widzieli to co ja... a co widzę? Patrzyłam niedawno na statystyki i odkryłam, że moje opowiadanie zostało odwiedzone ponad 160 razy! Aż się łezka w oku kręci. I do tego pod ostatnim rozdziałem przeprowadziłam konwersację z Avad ką, która napisała pierwszy komentarz. To tobie dedykuję ten rozdział. Wiedz, że praktycznie fruwałam po pokoju ze szczęścia czytając twój komentarz. Dodałaś mi tyle motywacji, że zamiast spać, piszę i publikuję dla was ten rozdział. Cieszę się, że doceniłaś moją pracę i obiecuję jak najszybciej spróbować zmienić szablon. Dziękuję za rady i za to, że poczułam, iż nie są tylko marne wypociny chowane do "szuflady" internetowej. Naprawdę, wielkie dzięki.
Zmęczona, ale szczęśliwa i zawsze wasza,
Kotka :-)
P.S.
Rozdział pisany z perspektywy Harry'ego. Mam nadzieję, że się spodoba. I pamiętajcie każdy komentarz (nawet krytyczny) przyspiesza publikację rozdziału.
P.P.S.
Avad ko Sevmione będzie w nocy z soboty na niedzielę, lub z niedzieli na poniedziałek.
P.P.P.S
Zdania w '...' są myślami Harry'ego.
P.P.P.P.S.
Zasnęłam w połowie wstawiania rozdziału,  dlatego jest teraz. Przepraszam.

ROZDZIAŁ ÓSMY 
HARRY

'Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć CO tu się do cholery stało?' Nie rozumiałem nic. Najpierw kilka dni przed 1.09 w pociągu do Hogwartu dowiaduję się o nowych przyjaciołach Hermiony. I nie tylko ja. Uśmiechnąłem się gdy przypomniałem sobie jak wyglądał Malfoy. Byłem ciekaw czy ja również miałem taką minę, lecz sądząc po śmiechu Miony i Diabła to nie było co do tego wątpliwości. No właśnie Diabeł, Draco i Pansy. Trójka ślizgonów, która wywróciła moje życie do góry nogami. Bo kto by pomyślał że ja - Wybraniec, Złoty Chłopiec, Dziecko-które-przeżyło, zaprzyjaźni się z potomstwem trzech zagorzałych popleczników Lorda Voldemorta? Ja na pewno nie. Gdyby mi ktoś w pierwszej połowie sierpnia powiedział że ja, Hermiona i Vati ich polubimy od razu wysłałbym go na leczenie do Św. Munga. A teraz? Po libacji w przedziale i kilku przelotnych rozmowach zrozumiałem że cieszę się z tego czego dokonała Miona. Połączyła dwa wrogie domy w tak nieprzewidywalny sposób, że nikt oprócz jej samej by na to nie wpadł. A co do libacji... wciąż nie wierzę jak od otwartej wrogości można przejść przynajmniej do koleżeństwa z pomocą kilku butelek Ognistej... swoją drogą to całkiem niezły alkohol... potrząsnąłem sobą mentalnie. Nie czas na wspominki, nieważne jak miłe są. Hermiona. HERMIONA. Ona teraz jest najważniejsza. Co ten stary kapelusz miał na myśli? I czemu gdy za pierwszym razem pojawił się z nią, ona płakała? I dlaczego do cholery kiedy Tiara wróciła po raz drugi nie było jej z nią?! I gdzie ona się podziała?! A co jeśli jest ranna? Albo załamana? Albo torturowana? Czemu nie daje znaku życia? Wymieniłem zaniepokojone spojrzenia z całą paczką. Co dziwne nie mogłem dostrzec Rona, ale zbyt dokładnie go nie szukałem. Po chwili podskoczyłem bo poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.
- Harry chodź. Dyrektor postanowił co robić w tej sytuacji. Nie mów nikomu.
- Dobrze pani profesor McGonnagall.
Rzuciłem ostatnie spojrzenie za siebie, na pewną grupę zbitą w ciasne kółko. Westchnąłem i podążyłem za opiekunką Gryffindoru.
Na spotkaniu Dumbledore zapoznał pozostałych członków, nieobecnych na uczcie, z tym co się wydarzyło. Zanim pani Weasley zdążyła jakoś zareagować dyrektor zdradził nam swój plan. Niestety póki co musieliśmy czekać aż wstanie świt, ale jutrzejszego dnia każdy z nas miał aportować się w jakieś miejsce związane z Hermioną i jej tam szukać. Dumbledore zaproponował dorosłym członkom nocleg w Zamku a mnie wygonił do dormitorium. Tam spotkałem wszystkich prefektów z Gryffindoru i Slytherinu razem z Ginny, aby nie wywoływać niepotrzebnych dyskusji udaliśmy się do mojego pokoju. Opwiedziałem im plan dyrektora i rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o Hermionie. Powiedzieliśmy Ginny jak się poznaliśmy. Długo rozmawialiśmy a kiedy postanowiliśmy pójść spać, ze względu na późną porę rudowłosa nocowała u Vati, nawet Draco pomimo bycia prefektem naczelnym nie włóczył się nocą po zamku. Sądziłem, że on również się martwi i po prostu nie chce być sam. Moje rozmyślania przerwało cichutkie pukanie. Machnąłem różdżką i drzwi się otworzyły. Przez nie wsunęła się po cichu Pansy. Odezwała się szeptem:
- Jeśli ci przeszkadzam natychmiast stąd pójdę, ale nie chcę być sama. Bardzo się martwię o nią. Jest moją przyjaciółką tak jak i twoją. I choć to brzmi absurdalnie ty również jesteś moim przyjacielem, a przynajmniej taką mam nadzieję.
W połowie jej przemowy usiadłem na łóżku. Gdy skończyła posłałem jej uśmiech i powiedziałem:
- Cieszę się, że przyszłaś Pansy. Oczywiście, że uważam cię za przyjaciółkę i nie dlatego że przyjaźnisz się z Mioną. Jesteś wspaniałą dziewczyną i lubię cię za to kim jesteś. Chodź tutaj.
Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i zamknęła drzwi. Podążyła do mojego łóżka i delikatnie wsunęła się pod kołdrę. Ułożyliśmy się twarzą do siebie i po prostu patrzyliśmy drugiej osobie w oczy. W końcu zmorzył nas sen.
Rano obudziło mnie łaskotanie w nos, przez jej czarne loki. We śnie musieliśmy się przytulić bo jej głowa spoczywała na mojej piersi, jedną nogę zarzuciła na moje, a ja ją trzymałem w ramionach. Delikatnie pocałowałem swoją przyjaciółkę w czoło i szepnąłem: Dzieńdobry, wstawaj już rano.
Bez uchylania powiek, ziewnęła i przeciągnęła się niczym kot. Po czym wróciła do poprzedniej pozycji i otworzyła oczy. Odpowiedziała:
- Dzieńdobry Harry. Kiedy masz iść szukać Hermiony?
- Za godzinę jest śniadanie. Od razu po nim.
- To znaczy że trzeba już wstawać. Dziękuję za noc.
Wyszła do siebie a ja spróbowałem doprowadzić się do porządku. Na śniadanie zeszliśmy wszyscy razem wywołując podniecone szepty tłumu. Kiwneliśmy sobie głowami i udaliśmy się do naszych stołów. Ron już tam był. Wywołał kłótnię, a nasza trójką w złości się zapomniała. Chyba Vati powiedziała że to przez Hermionę się przyjaźnimy. Wtedy Ronald nazwał Mionę szlamowatą dziwką, nas głupimi zdrajcami, a ja go trzasnąłem w twarz. Jak na zawołanie nasza paczka wstała i wyszliśmy z WS.
Na zbiórce dyrektor nie poruszał tego tematu. Powiedział nam gdzie mamy szukać i każdy aportował się z cichym trzaskiem.

5 komentarzy:

  1. Czyżby Ronald z Draco zamienili się miejscami?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bardzo krótko ! Ubolewam nad tym strasznie, bo teraz dalej nie wiem co będzie z Hermioną. Coś czuje, że może powstać jakiś wątek miłośny związany z Pansy i Harry'm ;D Poczekamy, zobaczymy czy miałam racje ;)

    Pozdrawiam i zabieram się za miniatrukę ;D
    Ps. Dziękuje za dedykację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział może wstawię tej nocy, ale raczej nie przed 24 i będzie w całości poświęcony Hermionie, także niedługo się dowiesz. A poza tym chyba każdy autor uwielbia trzymać swoich czytelników w niepewności, prawda? Rozdział 9 jest naprawdę bardzo, ale to bardzo długi i dużo się w nim dzieje. Ale nie sądzę żeby jego zakończenie trzymało w napięciu.
      Co do Harry'ego i Pansy... cóż jak wspomniałaś: poczekamy, zobaczymy. Nie będę nic zdradzać, choć co do tej dwójki mam już konkretne plany.
      Nie masz za co dziękować. Była pisana prosto z serca.
      Przesyłam uściski i życzę weny! :) ;)

      Usuń
    2. Rozdział może wstawię tej nocy, ale raczej nie przed 24 i będzie w całości poświęcony Hermionie, także niedługo się dowiesz. A poza tym chyba każdy autor uwielbia trzymać swoich czytelników w niepewności, prawda? Rozdział 9 jest naprawdę bardzo, ale to bardzo długi i dużo się w nim dzieje. Ale nie sądzę żeby jego zakończenie trzymało w napięciu.
      Co do Harry'ego i Pansy... cóż jak wspomniałaś: poczekamy, zobaczymy. Nie będę nic zdradzać, choć co do tej dwójki mam już konkretne plany.
      Nie masz za co dziękować. Była pisana prosto z serca.
      Przesyłam uściski i życzę weny! :) ;)

      Usuń